5 luty 2012, godz. 9.25, Lotnisko w Bergamo.
- Jest! Jest! Tata! - Radosny głos małego Papylka wyrwał pozostałych towarzyszy podróży z letargu w jaki wpadli wpatrując się w stronę, w którą pobiegł Błyszcząca Kurtka. - Tata? - Dodał po chwili, tym razem już znacznie bardziej niepewnym głosem.
- Och! Stefan! - W pierwszej chwili zawtórowała synowi Papyla. Zaraz jednak krzyknęła z przerażeniem - Aaaaaa! - Po czym stałym już zwyczajem zakryła dłonią usta.
- Steeefan? - Hipsterka nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Eee, yyy... - na widok Stefana język Baldzia zupełnie skołkowaciał, przez co jego właściciel nie był w stanie wypowiedzieć nawet słowa. Zazwyczaj mętny obraz, jaki dawało mu jedno oko, był teraz wyraźny i ostry niczym transmisja w jakości Full HD. To niemożliwe! Pomyślał, w dalszym ciągu nie wierząc w przekaz jaki właśnie docierał do jego mózgu.
- Goddamn it! Co oni mu zrobili!? - Z reguły trudny do wyprowadzenia z równowagi Qorba tym razem był wyraźnie wstrząśnięty.
Zaiste, to co teraz widzieli było wstrząsające...
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz