niedziela, 25 marca 2012

Dobre i to!

5 luty 2012, godz. 9.40, Lotnisko w Bergamo. 


- Stefan! Ocknij się! Stefan! Stefan! - Papyla coraz silniej potrząsała swoim małżonkiem. Niestety Stefan od momentu wyjścia z pomieszczenia dla personelu nie wykazywał chęci do kontaktu z otoczeniem. W ogóle nie reagował na żadne bodźce. Stał nieruchomo, wpatrywał się przed siebie i albo dłubał w nosie albo obgryzał paznokcie. Jego żona zauważyła też, że jej ukochany nabawił się lekkiego rozbieżnego zeza. Ale nie to najbardziej niepokoiło Papylę. Odkąd jej mąż do nich dołączył, a było to już dobre kilkanaście minut temu, ani razu nie wyciągnął z kieszeni swojego iPhone'a. To nienormalne, pomyślała. Albo zabrali mu telefon albo Qorba miał rację. Tam musiało się wydarzyć coś strasznego. Papyla odruchowo zasłoniła ręką usta.

- Daj mu z liścia, to może się obudzi. - Jak przystało na Qorbę, jego rada była z gatunku tych radykalnych.
- Przestań! Dość się chłopak już nacierpiał! - Baldziu z irytacją przyjął propozycję swojego brata.
- Przecież nie chce go ruchać od tyłu tylko ocucić! - Bronił się Qorba, urażony ostrą reakcją z jaką spotkał się jego pomysł.
- Dobra, dobra! Wymyśl coś lepszego.
- W takim razie może dajmy mu Jägera? - Tym razem Qorbie wydawało się, że to znakomity sposób na ożywienie kolegi. Ale po krótkiej analizie sytuacji, doszedł do wniosku, że to jednak nie najlepsze rozwiązanie. Szkoda marnować Jägera, pomyślał i nie czekając na reakcję towarzyszy, sam sobie odpowiedział na zadane pytanie. - E! Może lepiej jednak nie!

Mały Papyl, który w pierwszej chwili rzucił się na szyję Stefana, widząc jego brak reakcji, odwrócił głowę, spuścił smutne oczy i przeszukawszy walizkę ojca, którą ktoś w międzyczasie wystawił przed drzwi pomieszczenia dla personelu,  wyciągnął swój tablet. Tata jest jakiś dziwny, pomyślał. Ale przynajmniej odzyskałem tablet! Dobre i to!


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz