wtorek, 24 kwietnia 2012

Dzięki Bogu!


10 luty 2012, godz. 5.45, Apartament La Splaza, Ośrodek narciarski Montecampione

- AAAAAAAAAAA!
- Hej Qorba! Obudź się! Qorba! Qorba! - Baldziu coraz mocniej szarpał rzucającego się po łóżku brata. - Obudź się, no!
- AAAAAAAAAAA!
- Qorba! Obudź się! EJ! - Tym razem Baldziu nie wytrzymał i pacnął brata dłonią w policzek.
- O! Baldziu?! To ty!? - Spocony i przerażony Qorba wreszcie otworzył oczy. - Dzięki Bogu! Uff!
- Co jest? Coś ci się śniło? Wyglądałeś jakbyś zobaczył ducha!
- Gorzej. Śniło mi się, że jestem tam ... no wiesz... w tym pomieszczeniu na lotnisku.
- Auu! Faktycznie nic miłego! No ale już dobrze! Już dobrze!
- Daj mi wody... Dzięki..

- Wiesz, boję się trochę jak to będzie w niedzielę, kiedy będziemy  z powrotem  na lotnisku w Bergamo. Może dlatego miałem taki koszmarny sen?
- Ja też odczuwam lekki niepokój. No ale nie mamy innego wyjścia. Musimy stawić czoło przeznaczeniu.
- I tego się właśnie obawiam...

niedziela, 22 kwietnia 2012

Gul gul!

05 luty 2012, godz. 9.05, Pomieszczenie dla personelu na lotnisku w Bergamo 


- Mlask, mlask! Chlip! Chlip!
- What are you doing!?
- Eeee, hehe, hehe! Dont łory! Ju łil endżoj it! Hehe!
- Hej! What's going on!? Zostaw mnie! Co robisz!
- Chrum Chrum! Hehe!  Kwi kwi!
- CO ROBISZ!
- Hehe! Kaman! Chrum Chrum!
- NIEEEEEEE!
- He he! Gul gul! Miau! Tejk it bejbe! JES! Hmmmm!
- AAAAAAAAAAAA!
- JA! JA! JA! HEHE! JES!
- AAAAAAAAAAAA!




środa, 18 kwietnia 2012

Jaaa!

10 luty 2012, godz. 0.45, Apartament La Splaza, Ośrodek narciarski Montecampione


- ...no i wtedy mnie wypuścili. - Tymi słowami Stefan skończył swoją ponad dwugodzinną opowieść o wydarzeniach, jakie miały miejsce za drzwiami feralnego pomieszczenia dla personelu na lotnisku w Bergamo.
- Jezu! - wykrztusiła wyraźnie wstrząśnięta Papyla.
- Polej! - Qorba również nie krył emocji, jakie wzbudziła w nim opowieść kolegi.
- Jaaa! - Wyszeptał pod nosem Papyl, który wcale nie spał, tylko zza drzwi podsłuchiwał rozmowę dorosłych.

- Słuchajcie, opowiedziałem wam to wszystko ale... mam prośbę... Wiecie, że mam wysoką pozycję zawodową, na którą pracowałem wiele lat. Rozumiecie: podwładni, klienci, kontakty, uszczelki i te sprawy. Jeżdżę samochodem, który nie zamarza nawet przy minus pięćdziesięciu... Wiecie, że gdyby to, co wydarzyło się na lotnisku, dotarło do publicznej wiadomości, to... no... wiecie.... byłbym w nieciekawej sytuacji. Pytania, sugestie, wyjaśnienia, domniemania, niejasności, insynuacje... Rozumiecie o co chodzi...
- No nie całkiem... - Qorba nie za bardzo nadążał za tokiem rozumowania przyjaciela. - Przecież tam na lotnisku oni cię tylko...
- Właśnie! - przerwał mu Stefan. - Właśnie o to mi chodzi... żeby... no... proszę was... aby to wszystko, co opowiedziałem, pozostało miedzy nami... OK?
- No dobra! Jak chcesz! Ale nie uważasz, że dla dobra ogółu i ku przestrodze prawda o Bergamo powinna ujrzeć światło dzienne? - Qorba dalej nie mógł zrozumieć dlaczego Stefan chce aby przyjaciele spuścili na tą sprawę zasłonę milczenia. - Zachowujesz się jak Tusk w sprawie Smoleńska!
- Jeżeli tak chce, to musimy uszanować jego wolę. - Baldziu udzielił koledze dyplomatycznego wsparcia.
- Dokładnie - potwierdził Stefan. - Dlatego musicie złożyć przysięgę...  Śluby milczenia!


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

No więc było tak...

9 luty 2012, godz. 22.30, Apartament La Splaza, Ośrodek narciarski Montecampione


- Kto zrobił taki syf na blacie!? - Papyla z czynienia wyrzutów pozostałym lokatorom apartamentu uczyniła już małą tradycję. Była mocno sfrustrowana ciągłym wzrostem entropii wśród gorących kubków, zupek chow-chow i innych potraw instant, które w liczbie kilkudziesięciu zalegały na blacie kuchennym. Od dnia przyjazdu do Montecampione robiła porządek kilka razy dziennie a i tak po chwili był bałagan.
- Przecież dzisiaj po obiedzie wszystkie zupki ułożyłam według smaku!
- No to teraz możesz je ułożyć według producenta! Buaaahaahaa! - Qorba najwyraźniej akceptował nieład, jaki panował w living roomie apartamentu, który dzielił z przyjaciółmi. - Napij się, to może zmieni się twoja percepcja porządku!
- Jesteście nudni! - Powiedziała z wyrzutem Papyla. Nikt nie chciał docenić jej starań w obszarze "ład i porządek". A przecież nic tak nie wkurza rodowitych rybniczanek, jak brak nieskazitelnej sterylności w pomieszczeniach, w których przebywają.
- Możesz nam powiedzieć dlaczego jesteśmy nudni?
- Nic tylko pijecie, gracie w karty i robicie bałagan!
- No to różnimy się tym, że ty pijesz, grasz w karty i sprzątasz! Buaaahaahaa!
- Dobra, dajcie już spokój, - Baldziu przerwał potyczkę słowną przyjaciół i rozlewając obficie Jägermeistera do kubków, dodał: - myślę, że już najwyższa pora żeby Stefan opowiedział nam, co tak naprawdę wydarzyło się wtedy na lotnisku.
- Nooo, - przytaknęli jednomyślnie pozostali towarzysze.
- A Papyl już śpi? - Stefan chciał się upewnić, że w kręgu potencjalnych słuchaczy pozostały jedynie osoby pełnoletnie.
- Śpi.
- No to opowiem.

- No więc było tak...




piątek, 13 kwietnia 2012

Jaacię!


7 luty 2012, godz. 8.30, Apartament La Splaza, Ośrodek narciarski Montecampione


- Ty! Zobacz co on napisał na naszej klasie! - Zszokowana Papyla podała swojego iPhone'a mężowi.
- Jaacię! - Wykrzyknął Stefan - Papyl! Papyl! Chodź tu zaraz!
- Po co?
- Choć tu, ale już!
- Ale teraz nie mogę! Gram na tablecie!
- Co ja powiedziałem!? Natychmiast do mnie!
- Noo! Co się stało?
- Coś to napisał na naszej klasie?
- No co? Nic.
- NIC!? A co to jest!?
- No przecież sam mówiłeś, że wyruchać to inaczej zrobić w konia!
- Żebyś mi więcej takich rzeczy nie wypisywał! Masz karę! Zakaz grania na tablecie przez cały dzień!
- A na twoim iPhone'ie mogę?
- Nie denerwuj mnie!
- A na mamy?
- PAPYL! Ani na moim ani na mamy!


- Wujku Qorba?
- Tak?
- Mogę zagrać na twoim telefonie?

czwartek, 12 kwietnia 2012

Śmigaj w dół!

 6 luty 2012, godz. 10.00, Ośrodek narciarski Montecampione, 1200 m n.p.m

- Tato?
- Taaa?
- A co to znaczy kogoś wyruchać?
- Hmm.. Jakby ci to powiedzieć... To znaczy... Zrobić kogoś w konia. Oszukać. Wykołować. Rozumiesz?
- Aha...

6 luty 2012, godz. 10.20, Ośrodek narciarski Montecampione, 1800 m n.p.m 

- Tato?
- Taaa?
- No ale jak można zrobić kogoś w konia w dupę?
- E?
- No bo wujek Qorba powiedział, że na lotnisku w Bergamo wyruchali cię w dupę!
- Nie gadaj tyle tylko śmigaj w dół!

6 luty 2012, godz. 20.05, Internet, portal społecznościowy nk.pl   

"Mojego tatę zrobili w konia na lotnisku w Bergamo! Za nic! Normalnie za nic!"



.


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

E tam!

5 luty 2012, godz. 10.00, Trasa z Bergamo do Montecampione  

- Hej! Stefan! Powiedz, co tam się działo w środku? - Baldziu nie posiadał się z radości, widząc, że przyjaciel doszedł już do siebie. Był też przy tym bardzo ciekaw, co tak na prawdę wydarzyło się na lotnisku w Bergamo.
- E tam! Niiic!  Potem wam opowiem. Zdrowie!
- Ale po co wzywali lekarza? - Papyla również nie mogła się doczekać rozwiązania zagadki.
- Pijmy!
- A dlaczego ten pan miał gumowe rękawiczki? - Drążył temat dociekliwy Papylek.
- Dajcie mu spokój! - Qorba widząc, że Stefan nie ma ochoty na snucie opowieści, wyrwał butelkę z rąk Papyli, pociągnął solidnego łyka i dodał - Bania!  

W czasie jazdy autokarem, towarzysze podróży ochłonęli nieco i powoli zapominali o wydarzeniach, jakie miały miejsce na lotnisku. Gawędząc o niczym, uzupełniali intensywnie stężenie Jägermeistera we krwi. Na tyle intensywnie, że pod koniec półtoragodzinnej podróży Qorba zadał siedzącej przed nim Rezydentce pytanie:

- Czy w kokpicie jest generał Błasik?


.